Punkty programu, które zaliczyliśmy:
- Apokalipsa - popkulturowe mity kontra rzeczywistość. Jaki będzie "koniec świata, jaki znamy?" - czym jest ryzyko, czym jest bezpieczeństwo i czy bardziej nam grozi powódź czy naziści z kosmosu na dinozaurach?
- Creepypasta dla początkujących - czyli smile dog, Jeff i Slenderman - strrrraszne urban legends
- Seksualność w średniowieczu - o dziewictwie, rozwiązłości i celibacie. Plus to, czy Jadwiga Andegaweńska wysłała posłów do Jagiełły, żeby sprawdzić, czy aby nie jest niedźwiedziem i o tym, jak Freud z pism Lutra wywioskował, że opisy postaci diabła są skutkiem gwałtów (nic nie wiadomo natomiast na temat relacji Lutra z matką)
- Kobieta-Ślimak, spotkanie autorskie - o świecie Kawaii Scotland i syrenach-owcach, o RPG kotkach z Opowieści z Nyanii i Korpotale. Plus szczęście Ilony, spowodowane tym, że spotkanie było w zwykłej sali a nie na scenie, gdyż na scenie się stresuje, że będzie musiała śpiewać - na Balticonie nie dość, że była scena to i stało pianino.
- 15 lat od "Stars in Black" - czy wreszcie powstanie wersja pełnometrażowa? (w ramach Starforce) - spotkanie ze Staszkiem Mąderkiem i opowieści o tym, jak dawniej robił ujęcia na trawie, zamiast z klasycznym greenscreenem.
- Kanibal z Rotenburga - O człowieku, który dobrze pojadł - czyli o niecodziennej relacji dania i smakosza. Przez żołądek do serca! I ciekawostka - wg szacunków ok. 5% populacji Niemiec to kanibale...
- Od projektu Manhattan do Car Bomby - intrygująca historia bomby atomowej - o eksperymencie Trinity, co oznacza kryptonim Broken Arrow, czym właściwie był "gadget" i dlaczego ludzie nad nim pracujący kuli na pamięć formułkę do odpowiadania na pytania o to, czym zajmują się w pracy - robieniem dziur w pączkach.
- Murder Ballads - o Ellen Smith, Staggerze Lee, Belle Gunnes i innych niesławnych bohaterach piosenek z Renatą Romanowską
- Podstawy shibari w praktyce. Warsztaty 18+ - jak wiązać, żeby było fajnie i nikogo przy tym nie uszkodzić. Ponieważ było to spotkanie z założenia praktyczne, okazało się niezbyt pouczające dla tych uczestników, dla których zabrakło kawałka ćwiczebnego sznurka.
- Lovecraft vs kino - o lepszych i gorszych dziełach kinematografii, inspirowanych twórczością H.P.Lovecrafta - od ciekawych, niezależnych produkcji po koszmarki w rodzaju "Cthulhu Mansion"
- Vrykolaki, zmory i upiory - czyli wszystko, co chciałbyś wiedzieć o stworach - o lamiach, adze, lemurach i innych krwiopijcach.
- Strachy na Lachy, czyli jak to naprawdę z wilkołakiem było - o tym, jakie choroby pomogły w powstaniu mitów o wampirach, wilkołakach, krasnoludach i syrenach, czyli rzadkie schorzenia od choroby Marfana do dysplazji Lewandowsky'ego-Lutza.
Poza prelekcjami zawędrowaliśmy też do części handlowej w CSW - luby obkupił się w kostki, poszaleliśmy na loteriach fantowych organizowanych przez kilka stoisk - mamy garść pinów, plakat, poduszkę z Kotem z Cheshire, kolczyki z krakenem Greyjoyów i inne cudy.
W sobotę wzięliśmy też udział w Książkobraniu w podziemiach Collegium Maius, wieczorem natomiast w imprezie konwentowej. Najpierw trafiliśmy do Hadesu na część nieoficjalną - fajne miejsce, bardzo przypomina mi pewną rockową mordownię, w której miałam okazję kiedyś pracować, stąd czułam się tam nadzwyczaj swojsko.
Impreza oficjalna odbywała się w Pubie Kredens - klimatyczne miejsce z wejściami do toalet ukrytymi w regałach z książkami, mnóstwem bibelotów i siedzeniami kinowymi przy barze. Obsługa robiła konwentowiczom zdjęcia, co zaowocowało nam wygraniem w konkursie na ich fanpejdżu 30 pesos do wydania w Kredensie przy następnej wizycie.
Kilka ogólnych spostrzeżeń. Nie udało się zobaczyć/zrobić wszystkiego, co chcieliśmy. Ani nawet połowy z tego. Niestety, czas się kurczy, kiedy czasem trzeba iść coś zjeść, przebrać się, przemieścić z jednego do budynku do drugiego. Część fajnych prelekcji nam umknęła - coś się nie odbyło, coś przełożyli, coś skończyło się z opóźnieniem albo rozmawiało się jeszcze z prowadzącym i nie szło zdążyć na kolejny punkt. Życie na konwencie to sztuka wyboru. Mimo pewnych drobnych niedogodności, w postaci np. pryszniców w kontenerze obok szkoły (i tak dobrze, że były. Drugi sleeproom zdaje się nie dawał możliwości dokonania ablucji), konieczności wymeldowania się ze sleepa przed końcem ostatnich prelekcji i ograniczonej ilości many, Copernicon 2015 w połączeniu ze Starforce zaliczamy do udanych imprez.