poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wielkie Wietrzenie Szaf

5 września na terenie AWFiS w Gdańsku odbędzie się druga edycja Trójmiejskiego Wieszaka - Wielkiego Wietrzenia Szaf. 

źródło
Impreza otwarta dla kupujących od godziny 11. 

Formularz zgłoszeniowy dla sprzedawców był dostępny dziś od godziny 10 rano, jednak w ciągu pół godziny zostały zajęte wszystkie spośród 400 miejsc. 

Więcej o wydarzeniu tutaj

niedziela, 30 sierpnia 2015

Końcowoletni przegląd internetów :)

Jaki byłby twój styl 100 lat temu?

Krótka historia koszuli

Jak przeżyć na konwencie?

Niesamowite i kontrowersyjne projekty Jess Eaton

10 najgorszych pamiątek, jakie przywozi się z wakacji (ale nie zgadzam się z punktem 8, jak dla mnie to zawsze lepsza opcja niż dostać jakiś badziewny gadżet stricte dla turistas...)

9gag.com



DIY:
Jak zrobić formę silikonową?

Jak zrobić Żelazny Tron dla swojego telefonu?

Co zrobić z niepotrzebnych drzwi?

Jak zrobić koktajl z bekonem? (autorzy sami przyznają, że owszem, można. Ale po co? )


Tegoroczna nuta lata:

I to trochę też:

Aaaaale oryginał jednak lepszy ;)

piątek, 28 sierpnia 2015

Wystawa zdjęć Street Fashion

W Gdyni trwa wystawa zdjęć Szymona Brzóski, autora bloga Stylestalker

Moda uliczna (ang. street fashion) to określenie, które opisuje fotografię mody dokumentującą styl ludzi złapanych na ulicach miast. Szymon jeździ po świecie i szuka inspirujących osób, które fotografuje, a potem publikuje na swoim blogu.

fot.Style Stalker
Szymon Brzóska
 Prace będzie można oglądać codziennie do 4 września w InfoBox Gdynia, wstęp bezpłatny.

Wystawa odbywa się w ramach nowego projektu miasta Gdynia - Od pomysłu do biznesu – GDYNIA KREATYWNA”. Więcej o projekcie.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Jarmark Dominikański

Udało się w końcu dotrzeć na jarmark do Gdańska.
Najciekawsze jak zwykle starocie i jedzenie :D m.in pierogi u karmelitów i stir fry ramen z foodtrucka Akita Ramen ^^

Parę migawek:
















sobota, 8 sierpnia 2015

czwartek, 6 sierpnia 2015

Leszek w ramonesce, czyli Woodstock oczami neofitki

Ciut spóźniona relacja. Jak po wielkiej bitwie musiał opaść kurz ;)

Nadszedł w końcu ten dzień i w tym roku pojechałam po raz pierwszy na Woodstock.



 Tczew zakrzywia czasoprzestrzeń!

Sama podróż już była radosna - w wyniku różnych perturbacji nie jechałam autem ani bezpośrednim Intercity, znalazłam sobie połączenie pociągami regionalnymi. Czterema. Dużo radości w cenie jednego biletu, tym bardziej, że dwa ostatnie ciapągi były piętrowe, więc radość jak do Kościerzyny :D





Z tego co pamiętam, w zeszłym roku sporo radości w internetach sprawiły blogereczki, zastanawiające się, jakie ałtfity zabrać na Woodstock ;) Ja jestem jednak dosyć tradycjonalna i wzięłam zestaw klasyczny - przede wszystkim arafatkę, trampki i ramoneskę ^^ na miejscu w alejce handlowej upolowano mi jeszcze kolczasty pierścionek, nausznicę-smoka i ludową krajkę w kwiaty.
(co ciekawe - handlowcy nie mieli w ofercie koszulek. Mogli handlować całą konfekcją z wyłączeniem tshirtów, na które ma monopol organizator festiwalu...)



Upgrejdowałam trampki do kocich mord :D a nasz namiot do Walking (Sleeping) Dead:
Sąsiedztwo też było porządne - o 5 rano zasypiałam przy okrzykach "I live! I die! I live again!" i "What a day! What a lovely day!", dobiegających z kolejnych namiotów :)

A co poza biwakiem?

Dużo się dzieje, nie trzeba "tylko" chodzić na koncerty ;) Tak naprawdę to ten sam problem, co na konwentach - nie da się zrobić/zobaczyć wszystkiego. Na dobrą sprawę mogłabym spędzić cały Woodstock w okolicy Akademii Sztuk Przepięknych i miasteczka pozarządówek. Byliśmy na spotkaniu z p. Aleksandrem Doba - facet jest przekozak, aż mam chęć się wybrać znowu na kajaki (podczas wypraw np. rozmawia z rybami, coby nieużywany narząd nie zanikł).

Sporo ciekawych postaci się w tle festiwalu przewijało - Fred Flintstone, druidzi, postaci z Gwiezdnych Wojen, Człowiek Banan, Pikachu :)

Spędziliśmy trochę czasu na zwiedzaniu, podpisywaniu petycji (Amnesty, Otwarte Klatki), podpatrywaniu warsztatów tańca intuicyjnego, zaleganiu na trawie, szaleństwie konkursów ( w konkursie BlaBla na zakładanie peleryny nie powiodło nam się, ale w dogrywce - na najlepsze alternatywne zastosowanie dla folii - wygrałam ładowarkę do samochodu i frisbee, animatorce spodobał się pomysł zrobienia z pelerynki poduchy :D ), ściance wspinaczkowej, jedzeniu od Kryszny i innych cudach. Przy ASP był też Himalayan Camp, gdzie w zawodach "wysokogórskich" przewracaliśmy dywan, stojąc na nim i przemieszczaliśmy się na skrzynkach po piwie :)

*( z kwestii przyziemnych - oczywiście czas spędza się też w kolejkach po ciepłą szamę, do prysznica, do toików, do ładowarek, po piwo, szukając się nawzajem w tłumie itp, ale to didaskalia)

Z koncertów - Dream Theater, Within Temptation, Congo Natty, Shaggy :D i Flogging Molly! Niestety nie dotarłam na Black Label Society a Oberschlesien nie doszło do skutku. Niektóre koncerty umiarkowanie nagłośnione, w piątkowy wieczór na małej scenie duuuże opóźnienia.

Dorwaliśmy się też do fotomatu BlaBlaCar:




Z Kiwdziem - Rock'n'Karolem :)



W sobotę w końcu zrobiło się upalnie; z pomocą przybył Leszek rozdając wiaderka lodu ^^ 


 Szama od Kryszny - food for peace. 
 Dzięki wizytacji w pawilonie Muzeum Historii Żydów Polskich mam swoje imię po hebrajsku.
W ogóle obsada Muzeum mega ogarnięta, fajni pasjonaci - tego brakowało u niektórych pozarządówek. 

Trochu widoczków:
















 Zwierzęce łapki mieli w namiocie Polskich Parków Narodowych :) chciałam oznakować rysiem plecak, ale tusz nie podołał ;(

Przy okazji podziwiam Owsiaka i Pokojowy Patrol za całokształt. Niestety część ludzi jest za głupia na takie imprezy - Nagroda Darwina się kłania, jak ktoś się nawali i śpi na trawniku przy temperaturze w nocy 10'C albo pije płyn do czyszczenia felg, to nie ma co później podnosić lamentu, że impreza jest niebezpieczna. Niektórzy stanowią zagrożenie nie tylko dla siebie - jak idioci puszczający lampiony pod drzewami -.-'  Nie jestem też fanką wożenia niemowlaków i zwierząt na festiwale, dobrze chociaż, że większość pełzaków (ludzkich) miała założone słuchawki wygłuszające. Ale tak jest już z festiwalem, na który może pojechać każdy - w powodzi pozytywnych ludzie zawsze się trafi jakiś drobny zgrzyt :P

A kurz też jest, ale do przeżycia ;)

Impreza jednakowoż jest turbo, za rok tam muszę wrócić :D za krótko byłam, za mało widziałam, za szybko minęło :)

Kostrzyn sam w sobie też jest miły ;)

P.S. Zaraz będzie ciemno!





pierwszy raz na woodstocku przystanek woodstock 2015