czwartek, 31 grudnia 2015

Gdzie świętować Sylwestra?

Gdzie, a właściwie kiedy, świętować Nowy Rok?

źródło

Pierwsza okazja już o godzinie 11.00 naszego czasu na Oceanie Spokojnym na Wyspach Kiribati :)

Później, co godzinę - wyspy Tonga, Fidżi, Nowa Kaledonia, Władywostok, Japonia, Pekin, Krasnojarsk, Kazachstan. Oznacza to, że o 20.00 możemy po raz dziesiąty już wznieść toast noworoczny, tym razem z Karaczi i Taszkientem. 

Wieczorem Baku, Moskwa i Sankt Petersburg, godzinę przed nami - Ateny, Jerozolima, Wilno.

Razem z Warszawą nadejście Nowego Roku świętują m.in. Paryż, San Marino, Amsterdam, Belgrad, Kopenhaga i Madryd.

Do godziny 13.00 naszego czasu Nowy Rok mamy jeszcze w Casablance i Reykjaviku, na Azorach, w Georgii Południowej, Buenos Aires, na Małych Antylach, w Nowym Jorku i Ottawie, Mexico City, Calgary, Las Vegas, na Alasce i Polinezji Francuskiej. O 13 kończymy świętowanie na Baker Island po drugiej stronie Pacyfiku.

Pełna rozpiska godzinowa tutaj

Tu natomiast poczytacie o największych i najciekawszych imprezach sylwestrowych na świecie.

Party on!
źródło

środa, 23 grudnia 2015

O świętach i prezentach - Bridget Jones

"Uch! Chciałabym, żeby święta po prostu b y ł y, bez prezentów. To idiotyczne, że wszyscy wypruwają sobie flaki i wyrzucają pieniądze na nikomu niepotrzebne rzeczy: już nie dowody uczucia, tylko podszyty egzystencjalnym lękiem haracz składany tradycji. (hmmm. Muszę jedna przyznać, że cholernie się cieszę z nowej torebki). Jaki ma to sens, żeby cały naród biegał przez miesiąc po sklepach w paskudnym humorze, przygotowując się do egzaminu pt. "Czy znasz cudze gusta". który to egzamin gremialnie obleje i zostanie zasypany ohydnymi, niechcianymi przedmiotami? Gdyby ustawowo znieść prezenty i karty, Gwiazdka jako wesołe pogańskie święto mające rozproszyć mrok długiej zimy byłaby urocza. A jeśli już rząd, Kościół, rodzice, tradycja itd. upierają się, żeby wszystko zepsuć podatkiem prezentowym, można by przynajmniej zarządzić, że każdy ma wydać 500 funtów na samego siebie, a potem rozdzielić zakupione przedmioty między krewnych i znajomych, żeby mu je zapakowali i uroczyście wręczyli, co oszczędziłoby nam tych z góry skazanych na porażkę morderczych prób odgadnięcia cudzych życzeń." 


Helen Fielding, Dziennik Bridget Jones, tłum. Zuzanna Naczyńska 



Strach wyjść dziś do sklepu, coby nie zostać stratowanym przez rozszalałe hordy z obłędem w oczach, uganiające się za stertą pierdół w roli nietrafionych prezentów. 
Ja już mam wszystko zapakowane i dziś idę znów do kina, wiadomo na co ;>

Tu link do starego wpisu o robieniu prezentów - na szczęście święta nie są dla mnie taką traumą, jak dla Bridget...

piątek, 18 grudnia 2015

Przebudzenie Mocy - spoiler free!

Byłam w nocy na premierze!
Nie, nie będzie spoilerów. Przynajmniej się postaram.


źródło

O co w ogóle chodzi? Dla tych, którzy przypadkiem uchowali się gdzieś na rubieżach Galaktyki i nie są świadomi światowej histerii, towarzyszącej premierze najnowszego, VII, epizodu Sagi, która prawie 40 lat temu zapoczątkowała to zjawisko społeczne - Gwiezdne Wojny. W końcu, po 22 latach od nakręcenia Powrotu Jedi, nadszedł czas na trzecią trylogię i premierę Przebudzenia Mocy. 

Dla mnie, wychowanej na Gwiezdnych Wojnach przez dziadka, oczekiwanie na nową trylogię, będącą kontynuacją losów Luke'a, Lei i Hana po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci było ważniejsze od trylogii prequeli, która nie zaskarbiła sobie jakoś szczególnie mojej sympatii. 

Co gorsza, po przejęciu Lucasfilm przez Disneya okazało się, że Expanded Universe, do którego zagorzali fani przyzwyczaili się w oczekiwaniu na nowe filmy, został ogłoszony "niekanonicznym" i przemianowany na Star Wars Legends. Pozostaje mieć nadzieję, że część wątków i motywów zostanie uwzględniona w nowym "storytelling approach". 

W oczekiwaniu na premierę Przebudzenia Mocy oczywiście oglądałam wielokrotnie trailery, analizy wszystkich podpowiedzi i easter eggs, jakie się w nich pojawiły, wywiady z aktorami itp. Nie mogę powiedzieć, że nie wiązałam ogromnych oczekiwań i nadziei z tym filmem; byłoby to wierutne kłamstwo. Jeśli ktoś widział trailery i moment, w którym Han mówi do Chewiego, że są w domu go nie wzruszył, to i tak mógłby oglądać dalej filmy pokroju Mrocznego Widma i to by mu wystarczyło. 

Przebudzenie Mocy jest czymś więcej. O wiele. Nie chcę spoilować, ze względu na rzesze ludzi, którzy jeszcze filmu nie widzieli, jednak mogę powiedzieć, że jest dobrze. Nawet bardzo.

Dlaczego?
Bo wracają ci, których znamy i kochamy. Czyli znów lata najszybsza kupa złomu w galaktyce, z zapchloną górą futra i łajdakiem na pokładzie, jest również nasza kultowość, metaliczny, bezmyślny filozof i jeżdżąca beczka smaru. 

Bo powracają znane motywy, które wychwycą maniacy Sagi - na stanowisku strzelca w Sokole Millenium nadal są te absurdalne słuchawki na kabelku! I szturmowcy są znów zbyt zaabsorbowani rozmową o nowym uzbrojeniu i ... ;) Hasło Starkiller coś wam mówi? 

Bo są stare, kochane teksty. I nowe, które też wejdą do powszechnego, geekowskiego użytku. Już nie tylko rebel scum, teraz także scavenger scum!

Bo są nowi bohaterowie, których da się lubić - Rey, Finn, Poe. I absolutnie cudowny następca R2D2 - droid BB8. Utrzymano obecność postaci w charakterze comic relief - tym razem, w przeciwieństwie do trylogii prequeli i Jar Jar Binksa będącego skończoną abominacją, BB8 jest odpowiednim droidem w odpowiednim miejscu.

Bo jest nowy villain, którego będziemy wszyscy nienawidzić, a którego może z czasem pokochamy jak Vadera. 

Bo Przebudzenie Mocy zdaje test Bechdel. 
(Aby zdać test, film [lub inny tekst kultury] musi spełnić trzy warunki:
1. Muszą pojawić się co najmniej dwie postaci kobiece,
2. które prowadzą ze sobą rozmowę,
3. dotyczącą czegoś innego niż mężczyźni

(Jest więcej kobiecych postaci, także na trzecim planie - wśród pilotów, szturmowców i załogi niszczyciela)

Bo Finn w końcu przestaje dyszeć! Wszyscy, którzy oglądali trailery, zastanawiali się, kim jest ten biedny szturmowiec z ciężką astmą...


Z pewnością przy drugim lub trzecim seansie znajdę mnóstwo niuansów, do których będę mogła się przyczepić, jednak J.J. Abrams okazał się być godny reżyserowania Gwiezdnych Wojen i nie grozi mu nickname Jar Jar Abrams. 

Ocena skromna - 9,5/10 ;)

Pozostaje czekać na VIII epizod i nie tylko. Bo... Jeszcze tylko 889 dni do premiery spin-offa o Hanie Solo, 524 dni do premiery 8. epizodu i 364 dni do  "Rogue One".

Chwała matrycy! - C3PO

A tu dla zabicia czasu jeszcze jeden quiz wiedzy o starej trylogii. 

czwartek, 17 grudnia 2015

Dziś premiera! :D



Już tylko kilka godzin zostało do wyprawy do kina na premierę Przebudzenia mocy!

źródło
Jeszcze kilka drobiazgów na przetrwanie oczekiwania ;)

Konkursy:


Behind the scenes Przebudzenia Mocy

Najlepsza IMO reklama z motywem ze Star Wars - Bark Side

I pamiętajcie - żadnych spoilerów!

star wars web comics Sometimes It Is Okay
Lunar Baboon

piątek, 11 grudnia 2015

Tydzień do premiery Przebudzenia Mocy!

W piątek 18 grudnia premiera VII epizodu Gwiezdnych Wojen!
Jak przeżyć ten tydzień?!

- zrobić maraton wszystkich dotychczasowych części. I animacji. I gier, I komiksów...
- zapijając drinkiem z niebieskiego mleka Bantha
- iść na zakupy! WSZĘDZIE są rzeczy ze Star Wars, nawet w Biedronce ;)
- brać udział w konkursach wiedzy i próbować wygrać kolejne bilety do kina :D
- obudzić Moc z google
- zbudować własną replikę miecza świetlnego z np. rur od prysznica ;)
- rozwiązywać psychotesty - którą postacią ze Star Wars jesteś? 1.2.3.
- wycinać papierowe, starwarsowe śnieżynki
- upiec ciasteczka z odległej galaktyki, nawet bez użycia specjalnych foremek
- poczytać sucharki
- zrobić strój last-minute na premierę

- posłuchać Vadera śpiewającego Hello


- albo i tak:
źródło

środa, 2 grudnia 2015

Hello December



źródło
Co robić w grudniu?

- piec pierniki! Na to nigdy nie jest za wcześnie...

Oglądać te wszystkie filmy, bez których święta już popkulturowo nie zaistnieją:
-  Kevina. Wiadomo przecież, że bez tego święta się nie odbędą.
-  Szklaną pułapkę. Jak wyżej.
- Griswoldów
- To właśnie miłość, czyli Love, Actually. Mimo tych wszystkich dziwnych rzeczy, to jedna z niewielu akceptowalnych komedii romantycznych. 
-  nie oglądać Listów do M. Bo to chała jest. I bezczelna zrzyna z Love, actually.

Jak byłam mała, to święta wiązały się dla mnie z obowiązkowym seansem pełnometrażowej kreskówki Pierwsze Boże Narodzenie Misia Yogi - straszny oldskul, ale polecam.


źródło

- poświęcić trochę czasu i spróbować zrobić ozdoby świąteczne własnoręcznie, coby nie mieć wyłącznie świąt Made in China.

- zaangażować się w jedną z wielu sprawdzonych, okołoświątecznych akcji charytatywnych. Bo nawet jak sam masz mało, to na ogół przy okazji zakupów spożywczych jesteś w stanie pozwolić sobie na kupno dodatkowej paczki mąki czy czekolady i przekazanie jej np. do banku żywności.

- albo pomóc w organizacji czegoś w twojej okolicy. Spotkania świątecznego dla samotnych, zbiórki żarcia dla zwierzaków albo wystawiania jasełek. Cheesy, ale cóż, duch świąt ;)

- nauczyć się ładnie pakować prezenty. Bo torebki prezentowe są fe ;P

- keep the Han in Hannukah!

źródło

piątek, 27 listopada 2015

500 zł na kota!

Znowu w temacie kotów - trafiłam na coś genialnego. Aż sama bym tego lepiej nie wymyśliła! :D
Fanpage 500 zł na kota.

I nagle już nie czuję się osamotniona pośród rzesz kobitek, które w swoich profilach w miejscu miejsca pracy piszą Mama 24/7. Albo: Właściciel w: Mama. Lub Mummy, jak są bardziej światowe.  Ja też tak już mogę! Kocia Matka 24/7 albo Właściciel w: Drapak.
Boję się tylko reakcji wścibskich sąsiadek, w końcu mój kot jest kotem pozamałżeńskim, mam nadzieję. że obędzie się bez skandalu! ;)

wtorek, 24 listopada 2015

Fanty na koty

Pisałam już kiedyś o gdyńskim sklepie charytatywnym Burasek, prowadzonym przez Sekcję do Spraw Kotów Wolnobytujących. Pisałam też kiedyś o tym, jak zdobywać książki, niekoniecznie prosto ze sklepu. Tu z pomocą znów przychodzą kocie matki z Buraska, organizując internetowe bazarki z licytacją fantów, z których dochód jest przeznaczany na leczenie kocich bied. 


źródło
Tu link do aktualnego bazarku. W poprzedniej edycji wylicytowałam sobie książkę z Uniwersum Metro 2033 za połowę ceny sklepowej, przy odbiorze książki oddałam również coś do Buraska, co może trafi do kolejnej licytacji. I to jest własnie mój główny przekaz - nie musisz koniecznie wspierać inicjatyw pieniędzmi (mnóstwo ludzi się przed tym broni, na zasadzie "nie pomagam nikomu, bo wszyscy tylko chcą pieniędzy" -.-'), możesz tam też oddać zbędne w domu rzeczy, porcelanowe figurki łapiące kurz, nietrafione prezenty, dawno przeczytane lektury. Zwłaszcza, że zbliża się okres prezentowy. Jeśli wśród moich bliskich jest kolekcjoner porcelanowych aniołków, to choćby na takim bazarku mogę mu to kupić i nie będzie się to u niego marnowało ;) 

P.S. nie tylko dla kotów są organizowane bazarki. Dla psów, gryzoni i innych stworów też, wystarczy poszukać :D

piątek, 13 listopada 2015

Festiwal Fantastyki Falkon



Pojechało nam się w zeszły piątek do Lublina na Falkon. 
 Podróż PKP o dziwo minęła nieźle, poznaliśmy nawet w przedziale troje trójmiejskich minionków, zdążających w tym samym kierunku.



Falkon odbywał się w budynkach Targów Lublin i pobliskiej szkole, gdzie umiejscowiono RPGi i LARPy.

Kiedy przybyliśmy na miejsce w piątek wieczorem, czynnych było ok.10 kas, akredytacja przebiegała w miarę sprawnie. W miarę, tzn. kiedy nadeszła nasza kolej, kasjerka oznajmiła, że może przyjąć tylko jedną osobę, bo już nie ma więcej miejsca na liście - kolejkowaliśmy się zatem od nowa. Przy akredytacji każdy dostawał pakiet startowy - rozpiskę i identyfikator, niestety nie było opasek.



W szkole noclegowej trafiło nam się miejsce w sali od religii. Na ścianie był m.in. taki oto edukacyjny obrazek:


U jednego z wystawców luby załapał się na towar spod lady - "bo widzę, że wy tacy militarni jesteście" :)



Mam też swoich nowych ulubieńców- uwaga, kryptoreklama - sklep Igralion


Mają mnóstwo rzeczy z bardzo słusznymi motywami - smoki, wilki, nietoperze. A itemy nie tylko durnostojkowe, ale też funkcjonalne - kufle, kielichy, lampy, szachy i kołatka z gargulcem <3 Mogłabym znaczną część domu umeblować sobie u nich. 


Złożyło się też tak szczęśliwie, że Igralion, jako jedno z kilku stoisk, organizowało u siebie loterię fantową. Zostawiliśmy u nich trochę golda i wynieśliśmy sporo dóbr - smocy, wilcy, kubek i inne cuda. Wszystko jednak blednie w obliczu tego, co mi wpadło w łapy przy pierwszym losie- smocza lampka ^^ trochę kicz, ale moja kolekcja smoków przyjęła go jak swojego. 

Przy takiej ilości wystawców nie bardzo da się określić górnej granicy ilości kasy do zabrania na konwent...



Gamesroom, czyli stoły ciągnęły się po horyzont, a wypożyczalnia gier była czynna całą dobę.



Państwo stalkerstwo:

Z Michałem Gołkowskim, autorem m.in. Ołowianego świtu. 

Byłam na trzech punktach programu z Gołkowskim, tu akurat prelka pt. "Gop-stop, czyli STALKER w szelestach" - prezentował m.in. prawilny słowiański przykuc, pokazał fragment rosyjskiego filmu z bijatyką dresów z gangiem motocyklowym - wyglądało jak Mad Max O.o No i ważna informacja - jeśli chcesz być rosyjskim dresem, obowiązkowym elementem image'u są ziarna słonecznika! Przydadzą się też papierosy Parliament, które znałam jako jedyna słuchaczka z sali ;)


Ze spotkań autorskich byliśmy jeszcze na Kossakowskiej i Pilipiuku, ale to Gołkowski jest moim bohaterem :D

Poza strefą gastronomiczną nie było w najbliższej okolicy Targów zbyt wielu opcji - był jednak foodtruck. Z pizzą. Z pieca opalanego drewnem! :)


(a na samym dworcu odkryliśmy też baromlecznopodobny lokal Barolino, który okazał się być całkiem zacny, w przeciwieństwo do sąsiedniego Pubu "Sezamek"- ten już był ciut podły...)

Luby znalazł sobie zajęcie na długie godziny w postaci sesji i turnieju w Afterglow. Kiedy nie grał, zwiedzał główną halę i wygrywał koszulki, gdzie tylko się dało ;>


Przy stanowisku Legionu 501 scenka rodzajowa z kantyny w Mos Eisley - włącznie z zastrzelonym Greedo.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na jeden dzień w stolicy, jednak pobyt był głównie rodzinny, zatem prawie bez grandzenia po mieście. 
Zauważyłam ostatnio, że po każdym wyjeździe mam weltschmerz i nawet do napisania relacji jakoś nie miałam serca. Chyba trzeba częściej wyjeżdżać :)

Ogólne wrażenia:

- BARDZO dobrym pomysłem była bagażownia w hali Targów. Poza standardową szatnią, była też przechowalnia bagażu, co szczególnie ułatwiło życie ostatniego dnia konwentu, kiedy po wymeldowania się ze sleeproomu szliśmy na ostatnie punkty programu - nie trzeba było szwendać się wszędzie z ogromnym mandżurem. Bagażownia była czynna w niedzielę do 16, czyli do zakończenia końcowych punktów. Tak powinno być wszędzie! :)

- prelekcje w namiotach były dość trudne. Jeśli temat był szczególnie ciekawy, to ci pechowcy, którzy nie załapali się na miejsca siedzące stali w wejściu i słuchali głównie dmuchaw/nagrzewnic, ustawionych przy drzwiach. Dmuchawy spoko sprawa, zwłaszcza w listopadzie, ale prelegenci z namiotów też mogliby zostać wyposażeni w mikrofony ;>

- mikrofon też przydałby się np. podczas konkursu na stoisku Rebel - ilość zainteresowanych loterią była ogromna, a w hali w tym czasie akurat ktoś nadawał przez głośniki, stąd zerowa słyszalność wyników. 

- spotkania z autorami odbywały się na antresoli hali, co było dobre ze względu na dużo przestrzeni - poza sporą ilością krzeseł, zawsze można było usadzić się na podłodze. Jednak tam również momentami szwankowało nagłośnienie i ostatnie rzędy słuchaczy słyszały głównie harmider z korytarzy. 

- tradycyjny chaos z punktami programu - coś zniknęło, coś się przesunęło, amba fatima. Czasem prowadzący nie byli pewni, jaki dokładnie punkt programu prowadzą - tak było np. z wyczekiwaną przeze mnie prelką o najciekawszych chorobach psychicznych. Było o etapach rozwoju osobowości - też fajne, ale część uczestników wyszła, kiedy prowadzący oznajmił zmianę tematu. 

- opaska na rękę nie jest złym pomysłem... Identyfikator na smyczy łatwiej zgubić. Zwłaszcza kiedy się zmoknie - po niedzielnym deszczu moja plakietka raczyła namięknąć i odpaść, na szczęście dało się ją zamontować po ponownym przedziurawieniu. 



Bonusowo :)

Z niezbędnika na stronie Falkonu - "Jeśli czegoś zapomnicie, bez obaw – inni konwentowicze pożyczą wam ładowarkę do telefonu, suszarkę, czajnik elektryczny. Legenda głosi, że niektórzy zabierają ze sobą toster."  You know what? Legendy nie kłamią! W sleepie był gość z tosterem :D

Galeria - najlepsze cosplaye i przebrania

Piątek 13go

Dziś piątek trzynastego :D
źródło
Parę informacji o piątku trzynastego - czemu jest taki złowieszczy?