System jest prosty - w godzinach pracy fundacji można przynosić niepotrzebne rzeczy (książki, biżuterię, drobiazgi, durnostojki itp :P), które są sprzedawane w co drugą sobotę a dochód ze sprzedaży Fundacja wykorzystuje na realizację swoich celów statutowych. Jak dla mnie to win-win situation ;) mam gdzie pozbyć się zalegających fantów i mam też mini pchli targ z baaardzo racjonalnymi cenami :D ( lubię buszować w starociach ale ceny np na Jarmarku Dominikańskim bywają powalające...)
To chyba pierwszy w okolicy sklep tego typu, podczas gdy np. w Anglii jest ich mnóstwo, każdy zbiera na inny cel - na zwierzaki, dzieci, chorych itp. Może kolejne lokalne organizacje też pójdą w ślady Fly i będzie więcej szczytnych sklepów.
Koniec gadania, czas na chwalipięctwo:
Jeśli kogoś jeszcze nie przekonałam do odwiedzenia tego miejsca, to... cały ten dobrobyt kosztował łącznie 7 zł ;)
Tych książek robótkowych zazdroszczę. Wczoraj odwiedziłam chyba 3 księgarnie w poszukiwaniu dobrych książek i nic nie było. Szkoda, że u mnie nie ma takiego sklepu. W Irlandii też jest pełno takich sklepów. U nas takie sklepy są dopiero w powijakach.
OdpowiedzUsuńmożemy się dogadać, jak następnym razem będzie coś fajnego to mogę kupić i Ci wysłać :)
UsuńSuper sprawa ! Zazdroszczę, że Trómiasto ma takie miejsce ! <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie zrezygnują z tego pomysłu bo jest naprawdę wiele radości ;)
UsuńTak macie rację takie miejsca to extra sprawa, naprawdę wielka szkoda że u mnie nie ma czegoś takiego:((
OdpowiedzUsuńPs. Agata Christie to dla mnie numer jeden, świetna pisarka.
Pozdrawiam
Agatka jest świetna, trochę ostatnio wsiąkłam w kryminały i tak poluję na nią przy różnych okazjach, jedną z jej książek trafiłam też za grosze przy zbiórce na dzieci w Afryce :P
Usuńjak u Ciebie nie ma to trzeba zrobić takie miejsce! :P wiem, łatwo powiedzieć, ale... może masz jakąś zaprzyjaźnioną organizację, dom kultury czy coś takiego i tylko trzeba im taki pomysł sprzedać :)