wtorek, 24 czerwca 2014

Czytanie o czytaniu, pisanie o czytaniu.



9gag.com

Ilekroć ktoś wchodzi do mojego pokoju po raz pierwszy, zawsze pada chociaż jedno z odwiecznych pytań - 
"czemu masz tyle smoków?!" (o tym może innym razem) i, obowiązkowo - "skąd masz tyle książek? czytasz je wszystkie?"...  No nie, trzymam je wyłącznie w celach dekoracyjnych (wiecie, że np do filmów i seriali kupuje się książki "na metry", żeby ładnie na półce wyglądały...?).


A że książki są drogie? Nikt nie mówi, że koniecznie trzeba kupować te z pierwszego obiegu. 
Ja stety/niestety książki w formie fizycznej gromadzę nałogowo i nieuleczalnie. Czytnika póki co nie mam, ebooków na komputerze czytać nie lubię, słuchanie ma sens raczej w dłuższych trasach więc audiobooki na ogół odpadają. 

Wiadomo, są biblioteki. Często jednak nie ma tam tego, co akurat chciałabym czytać. Albo mam zaległą karę do zapłaty... Albo po prostu odczuwam głęboką potrzebę posiadania danej książki. Bo ona musi w domu być i koniec, na wypadek gwałtownej potrzeby przeczytania kilku rozdziałów w środku nocy.  To, że na ogół reprezentuję raczej spółkę Bankructwo Inc., teoretycznie jest dość sprzeczne z faktycznym tempem wzrostu moich zasobów, chociaż nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam nową książkę w pełnej cenie. Stąd też kilka rad, dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, jak to się robi:

- antykwariaty - rozwiązanie tak proste, że aż banalne, a co najmniej nie polecane. Niby taniej, ale nie zawsze, plus antykwariusze, cytując Pratchetta - "zawsze sprawiają wrażenie ludzi trochę nie z tego świata, wielu z nich rzeczywiście stamtąd pochodzi. Zabłąkali się do nas , skręcając nie w tę stronę we własnym antykwariacie w świecie, gdzie na nogach przez cały czas wypada nosić bambosze, a sklep otwierać tylko wtedy, kiedy ma się ochotę". Lub, krótko mówiąc, są dziwni :P


- sklepy, stragany, czasem namioty (kiedyś występowały sezonowo pod Kauflandem ale zniknęły. Emigracja?) pod szyldem Taniej Książki. Póki co jeden stabilny punkt jest w Gdyni na Starowiejskiej przy skrzyżowaniu z Władysława IV, od niedawna na Dworcu Głównym jest też sympatyczne miejsce (Story Cafe&Bookstore)


- grupy wymianowe na facebooku, czyli recykling społeczny - miałam okazję wejść w posiadanie książek np. Kinga w zamian za owoce ;) Patrz grupa: Uwolnić swoje książki, filmy i muzykę. Zakładam, że każde większe lub mniejsze miasto takie grupy już ma.


- wymiany prywatne, zorganizowane, anonimowe, cokolwiek  - skoro odbywają się swapy ciuchowe, to z pewnością każdy jest też w stanie dotrzeć do prawie-czarno-ale-nie-całkiem-rynkowego obrotu książkami ;)


- portal aukcyjny Alledrogo również daje radę w zakresie tanich książek, ewentualnie warto kupić kilka od jednego sprzedawcy, coby koszt  przesyłki się zamortyzował - dzięki temu można nabyć książki braci Strugackich za 4zł.


- tania książka w internecie - nie będę tu robić za dużo reklamy ;) jednak znam co najmniej dwie fajne księgarnie internetowe z baardzo racjonalnymi cenami; czasem w zakupach grupowych można trafić grupona na jeszcze tańsze książki...


- bookcrossing - akcja raz lepiej promowana, raz gorzej, jednakowoż nadal jest. W Gdyni liczba punktów z półkami trochę się zmienia, jednak w Informacji Turystycznej na Dworcu Głównym jest lista wszystkich miejsc w mieście, do których warto podejść. Punkt informacyjny w Infoboxie czasem też współorganizuje większe akcje czytelnicze. Warto też zaglądać do bibliotek, które czasem się pozbywają książek za darmo lub za 1zł, podobnie bywa na uczelniach, jednak często są to wówczas pozycje naukowe.


- targi książki - nie wiem, jak to wygląda w innych miastach, ale w Gdyni przy okazji Targów Ksiązki na Skwerze Kościuszki można było w latach poprzednich też ciekawe okazje trafić, duże wydawnictwa (np. Bellona) miały z tej okazji dobrą ofertę.


- lumpeksy - no właśnie. Nie od dziś wiadomo, że poza ciuchami w secondhandach można trafić różnego rodzaju fanty. W niektórych lumpeksach książek jest dużo, czasem całe regały. Język zależy głównie od kraju pochodzenia dostawy, więc często są po niemiecku albo w językach skandynawskich, w niektórych trafiają się też po polsku (na ogół to podręczniki dziecięce), najbardziej jednak poluję na angielskie wydawnictwa. Dzięki temu udało mi się kilkakrotnie trafić na książki, które nigdy nie były wydane w Polsce, a nawet dorwanie ich w księgarni amerykańskiej było niemożliwe.  Z lumpeksów mam też dużo poradników krawieckich, o rękodziele i dekoracjach - zwłaszcza o technikach, które u nas jeszcze nie są popularne. No i na ogół nie kosztuje to więcej niż 2zł/sztuka.


- sklepy charytatywne - nie raz już wspominany tutaj sklep charytatywny Fundacji Fly - nigdzie indziej nie zdarzyło mi się trafić książek Lema za złotówkę.


- ślubne - jedzenie zamiast bomb, książki zamiast kwiatów. Rozumiem, że tradycja, biznes kwiatowy itp, ale czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach przyzna, że ma racjonalne zapotrzebowanie na kilkadziesiąt bukietów? Poza tym, jest o wiele mniejsze ryzyko, że książka kogoś uczuli, więc jeśli już brać ślub, to pomysł poproszenia gości o knigi jest całkiem słuszny.


- akcje taniej książki w marketach - niedawno w Stonce była akcja z beletrystyką za 5 zł. Dwa lata temu w Auchanie trafiłam na wyprzedaż Fabryki Słów po 7 zł - brałam w ciemno, ile byłam w stanie unieść ;)


- konkursy. Przede wszystkim portale, takie jak np.  Lubimy czytać, fanpejdże wydawnictw (Fabryka Słów) lub strony promujące czytelnictwo, np. Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki. Warto poszukać portali tematycznych, mi zdarzyło się na stronie poświęconej historii współczesnej wygrać kilka książek Suworowa. Jeśli nie wiecie, jak ich szukać (jak to nie wiecie? O.o), to najprostsza droga przez portal e-Konkursy i hasło "książki" - można trafić zarówno na konkursy wydawnictw, jak i te organizowane na blogach czytelniczych.



8 komentarzy:

  1. jeszcze jedno miejsce z doswiadczenia moge polecić, a mianowicie skup złomu/makulatury. Udało mi się tam wyszarpać cyberiade lema, wahadło foucaulta umberto eco i kilka innych

    OdpowiedzUsuń
  2. wkleję linka do tego wpisu w moim wpisie podobnym, bo wymieniłaś chyba ze 2 razy więcej sposobów zdobycia książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. be my guest :) pamiętam ten wpis u Ciebie, no ale też nie mogłam się powstrzymać :D
      jak to ujęła moja "wspólniczka zbrodni" - właściwie to opisałam nasze wędrówki po mieście ;)

      Usuń
  3. Różne pomysły na ślubne "zamiast kwiatów" słyszałam, kupony lotka, karmy dla zwierząt ze schroniska, maskotki dla dzieci z domów dziecka, ale książki to jakaś nowość. Świetny pomysł! Co do wymian to chyba nie dla mnie: mam sporo książek przeczytanych, których więcej nie przeczytam, ale... jakoś nie umiem się z nimi rozstać ( wyjątkiem są jakieś kompletne pomyłki których pewnie i tak nikt by nie chciał ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi też ciężko przychodzi rozstawanie się z książkami :/ ale czasem się zdarzy np że mi się zdublują, albo poluję na konkretne wydanie i jak mam już dwie to jedną np wyślę w świat w pociągu czy coś :)

      Usuń
  4. Znam skądś to "zbieractwo książek" :). Tyle tylko, że ja mam taki fetysz.. książka musi być bez skazy. Nie lubię za bardzo nawet ich pożyczać, bo mało kto dba o wygląd książki. Jeśli czytam serię, to musi być idealny rządek wszystkich tomów w nienagannym stanie (brzeg może być ew. zgięty trochę). Oczywiście, jeśli dorwę świetną książkę, której już nie sprzedają w księgarniach i ma za sobą parę historii to nie szkodzi, ale te nowsze to inna sprawa :). Składuję je i mam nadzieję, że kiedyś moje dziecko/dzieci będą miały łatwy dostęp do książek i nie będą od nich stronić :). Muszę wybrać się do uniwersyteckiej biblioteki i zapolować na jakieś pozycje chemiczne :D

    http://saveyourself-kt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię oczywiście, kiedy książka się dobrze prezentuje, ale czasem mi tak zależy na danym wydaniu, że na stan przymykam oko - np stare wydania Władcy Pierścieni w jedynym słusznym tłumaczeniu Skibniewskiej. nie są piękne, ale tylko one się liczą ;)

      Usuń

Dziękuję za komentarz, zapraszam do obserwowania :)