poniedziałek, 22 września 2014

Copernicon, czyli tam i z powrotem

Powróciłam z Torunia :) Czas na relację z minionego weekendu. Ostrzegam, może być długa i nie zawsze na temat :) 

Czym jest Copernicon, tego pisać nie będę, kto nie wie, niech doczyta ;) 


W piątek wyjeżdzałam z Gdańska PKP o 19.04. Tzn. pociąg byłby o 19.04, gdyby nie to, że PKP jest w stanie wygenerować spóźnienie na odcinku Gdynia Główna-Gdańsk Główny rzędu 25 minut O.o  Obiecywana przesiadka w Bydgoszczy, na którą miałam wg rozkładu 6 minut przestała wydawać się realną perspektywą, jednak w Bydzi kolejka czekała na spóźnialskich z Gdańska. I chyba tylko mnie zdziwiło, że czekała na peronie 3a :P to prawie jak 9 i 3/4 :D




Dotarłam na Starówkę, wykupiłam akredytację w Collegium Maius, siadłam na murku coby się ogarnąć. Przechodzący starszy pan wyśmiał moją ilość bagażu O.o  A, szukałam też wifi - pierwsze dwie sieci, na jakie trafiłam w Piernikowym Mieście - "We can hear you having sex" i "Byle do piątku" :) 


Jak znaczna część uczestników konwentu, spałam w ogólnym sleeproomie w X LO. Dla niektórych warunki spartańskie, ale czego chcieć więcej - kawałek podłogi, dach na głową i nawet łazienka :)

Co prawda miałam szansę w piątkową noc skorzystać jeszcze z punktów programu, ale poszłam poszwendać się po mieście. Po powrocie do sleeproomu, okazało się, że w moich kąciku korytarza na noc ułożyło się również dwóch chłopaczków, którzy mieli jednak poważną misję nie-spania w nocy, zasypiałam więc przy akompaniamencie poważnych dysput o uniwersum Metro 2033, Pikniku na skraju drogi i innych dziełach postapo.

Sobotę też zaczęłam od rundki po mieście, korzystając z pięknej pogody :) na trasie mojego przemarszu dziwnym trafem znalazły się też punkty taniej książki i całkiem niezły lumpeks.

Większość dnia spędziłam jednak na prelekcjach, głównie z bloków Popularnonaukowy, Literacki i Popkultura.

Najpierw jednak trafiłam na konkurs wiedzy o Gwiezdnych Wojnach, pt. "O czym piszczy Artoo" - nie brałam udziału, jedynie się przysłuchiwałam jak uczestnicy po fragmentach utworów musieli odpowiedzieć na pytanie, jakiej scenie w filmach, grze lub serialu towarzyszyła... Jednak moja wiedza o Sadze jeszcze nie jest kompletna, znałam odpowiedź na maks. 1/3 pytań.


Poszłam więc na kolejny punt - genialny panel dyskusyjny "Raz go mieczem, a raz serią z karabinu - fantastyka w militariach, militaria w fantastyce" z udziałem Ewy Białołęckiej, Bartka Biedrzyckiego i Staszka Mąderka. Nie wiecie kim jest Mąderek? To koniecznie zapoznajcie się z tym dziełem:




Autor ww. filmiku pracuje nad pełnometrażową wersją Gwiazd w Czerni :D a w ogóle to mnie uściskał, ah, te emocje :)

Dyskusja trochę zboczyła od stricte fantastyki na rzecz błędów w filmach i grach, czyli dlaczego czasem wg filmowców jak najbardziej realne jest bieganie z dwoma Gatlingami w rękach...

Kolejny punkt - Mit katany.  Bardzo rzetelnie przygotowany i ciekawie poprowadzony punkt o cechach japońskich mieczy, wraz z analizą porównawczą, czyli czy faktycznie katana jest najlepszą bronią świata. Mądrości z tej prelekcji - katana podczas hartowania piszczy. A dlaczego piszczy? Bo ma duszę przecież!  Plus prezentacja chwytu miecza przez prelegenta na "epickiej, paladyńskiej miotle", która akurat znalazła się pod ręką.

(ta prelekcja się przedłużyła, więc nie udało mi się zapolować na autograf Kobiety Ślimaka. Next time...)




Później -  Najemnicy w historii. Też ciekawe, m.in. dowiedziałam się, że krajem, który najbardziej "najemnikami stał" była Szwajcaria. Popularni też byli kandydaci z Chorwacji, Irlandii i Szkocji, dla których nawet podczas polskich wypraw przeciw Turkom otwarto punkt rekrutacyjny w Gdańsku. 


O 19.00- Hikikomori, zamknięci w czterech ścianach. O tym, dlaczego w Japonii już około 700 000 osób ma tę diagnozę i skąd się bierze tak skrajna aspołeczność.


Wieczorem trafiłam na prelkę mojej ulubienicy (w zeszłym roku byłam na dwóch jej punktach) - Renaty Romanowskiej, psychologa - Portret psychologiczny seryjnego mordercy. 

Wykład zbliżony do zeszłorocznego, ale dowiedziałam się, że w Polsce de facto zawód profilera kryminalnego nie istnieje. "Samozwańczych" profilerów jest co najmniej dwóch. Tu możecie poczytać o tej profesji.  Tu z kolei blog prowadzony przez jednego z panów: Profilowanie Kryminalne

O północy - Co ty wiesz o BDSM? Prelekcja tylko dla osób pełnoletnich, sprawdzali nam dowody ^^  ale wielkich sensacji nie było, trochę o BHP i akcesoriach;) punkt niestety dość krótki bo zaczął się z opóźnieniem :/


Po ostatnim punkcie programu miałam poważny dylemat - iść spać, iść na imprezę konwentową czy nabyć piwko i je gdzieś wypić. Tyyyle opcji. I kiedy dreptałam sobie przez starówkę, zagadnął mnie starszy facet, o co chodzi z tą masą ludzi chodzących z identyfikatorami po mieście. Opowiedziałam, stwierdziłam też, że mogę chwilę z człowiekiem pogadać (wiadomo, że podczas nocnych dyżurów dobrze jest mieć do kogo się odezwać). A że pan ów (Piotr) pilnował ogródka przy Piwiarni, to w końcu tam wypiłam to obiecane wieczorne piwko. Okazało się również, że Piotr od 41 lat pracuje jako operator w kinie, ma licencję pierwszego stopnia i najdłuższy staż w kraju. Porozmawialiśmy sobie zatem o kinematografii i Toruniu. Rekord Piotra w ilości wyświetleń jednego filmu? Dirty Dancing, 680 razy :D  Dowiedziałam się też, że przy Rynku pod numerem 12 była kiedyś fabryka octu i że Ratusz ma 365 okien :) 


Noc w sleeproomie minęła bezproblemowo. Jedno mam tylko zastrzeżenie do organizatorów - konwent kończył się o godzinie 16.00, do godziny 15.00 należało się "wymeldować", co znaczy, że na ostatnie prelekcje szło się już z bagażami :/ gdyby chociaż do 16.30 trwała nasza "doba hotelowa", byłoby o wiele lepiej :)


W niedzielę kolejna prelka z psychologii u Renaty - Zakazana psychologii. Czyli o fałszowaniu wyników badań, publikacji fałszywych metod i innych ślepych zaułkach.  A także o tym, dlaczego szczęście można uznać za schorzenie psychiczne ^^


Ostatni punkt programu - Medycyna świata "Pieśni Lodu i Ognia", prowadzona przez lekarkę, czyli czy to bardziej medycyna średniowieczna czy magia ;)



Poza prelekcjami poszłam też do Centrum Sztuki Współczesnej, gdzie tym razem wszyscy wystawcy mieli swoje stoiska, odwiedziłam m.in. zaprzyjaźnione Maginarium.


Mówiłam już, że jestem dzieckiem szczęścia? :) kupiłam kilka losów po 3zł/szt i mam tyyyle dobroci :D  (jest tam cukierek z Krakenem...) 






Impreza jest świetna i polecam każdemu, kto ma otwarty umysł, nie tylko geekom, nerdom i no-life'om. Każdy znajdzie wśród kilkuset godzin programu coś dla siebie. Ja się w końcu wezmę za cosplay na poważnie... Właśnie, cosplay. Nie robiłam ludziom za dużo zdjęć ;> ale był Loki i Rorschach  ^^ nie widziałam Legionu 501 i Eagle Base, ale byli Mandalorianie <3 

było też trochę Asasynów (a właściwie Asasynek...) 



Po konwencie przeszłam się jeszcze raz po mieście, obkupiłam w pierniki i przyszedł czas na powrót, również PKP. Wracałam przez Iławę, gdzie akurat lubię się przesiadać. Nie mieli żadnego czynnego bufetu, więc trafiłam do sklepu spożywczego, gdzie kupiłam bułkę pizzę z kiszoną kapustą :D


Pociąg dojechał do Tczewa i stanął. I stał ponad pół godziny. Po dłuuugim oczekiwaniu wpadła grupa zmęczonych ludzi z opóźnionego pociągu z Chojnic, na który czekaliśmy. Okazało się, że po drodze wpadł im jeleń i zepsuł pociąg O.o stali tak pośrodku niczego, aż podjechał po nich bus komunikacji zastępczej i dowiózł do Tczewa :P Czasem więc jednak te opóźnienia mają jakieś racjonalne uzasadnienie....



Rozpisałam się, odespałam. Teraz kombinuję, czy uda mi się pojechać na Falkon. Bo to, że za rok znowu Copernicon, to przecież oczywiste ^^


A Toruń jest cudowny :)























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz, zapraszam do obserwowania :)