niedziela, 22 grudnia 2013

Przemyślenia świąteczne, czyli o prezentach

Wzięło mnie na dłuższe przemyślenia w kwestii prezentów. Już prawie święta, w sklepach tłumy, w gazetach i internetach masa poradników "jak kupić idealny prezent"... 
Wczoraj mimochodem w sklepie podsłuchałam rozmowę klientki ze sprzedawczynią - ogólny morał z tej rozmowy jest taki, że 30 zł na jeden prezent to dużo (coś w tym jest) a z drugiej strony - "przecież za 30 zł to się nic porządnego nie kupi, a już na pewno nie chłopakowi". Aaargh, nie lubię takiego podejścia :/ Niestety, jak trzeba kupić prezent komuś, kogo słabo znamy (jak w przypadku klasowych losowań, chociaż w rodzinie też tak bywa) i robi się to na ostatnią chwilę, to trudno oczekiwać trafienia super prezentu choćby za te 30 zł.

Mam świadomość tego, że mieszkając w mieście, w dużej aglomeracji i mając do ogarnięcia masę sklepów mam lepszy wybór niż np. mieszkańcy małych miejscowości - z drugiej strony, przecież jest internet. W praktyce i tak najchętniej zaczynam gromadzić fanty prezentowe na długo przed grudniem, coby na ostatnią chwilę nie biegać po sklepach z szaleństwem w oczach, nie przepłacać na "promocjach" i nie frustrować się na kurierów.

Truizmy, mądrości i głupoty w temacie prezentów:
1. Najważniejsza jest pamięć/gest ( dlatego trzeba docenić porcelanowe szkaradztwo, kolejne 3 szczotki do włosów, zestaw mydło+dezodorant, wrrr)
2. Kupujemy to, co sami chcielibyśmy dostać  (często tak jest, zwłaszcza kiedy młodzi ojcowie kupują swoim dzieciom klocki Lego ;>)
3. Powinno się dawać w prezencie nie to, co jest komuś potrzebne, ale to, o czym marzy (koncepcja niegłupia, ale na ogół ciężka w realizacji)
4. Prezenty robi się tylko dzieciom - nieeeeeeeeeeeee! :P
5. Porządny prezent musi być drogi. (zdarzało mi się dostać w prezencie zwój folii bąbelkowej i cieszyć michę:P)


Najtrudniejsze typy osób obdarowywanych:
1. snoby (lub po prostu wielbiciele wszystkiego, co drogie)
2. osoby, które już wszystko mają
3. osoby, które nic nie chcą w prezencie / nic ich nie cieszy. 

Na te 3 trudne typy nie mam złotych rad, w moim otoczenie jest kilka osób, które przejawiają czasem takie tendencji i bywa ciężko ze sprawieniem im czegoś, co je ucieszy a mnie nie zrujnuje- finansowo i nerwowo. Natomiast osobom, które w ww. kategorie się nie mieszczą, robienie prezentów przychodzi prawie bezproblemowo.


Najłatwiejsze (teoretycznie) typy prezentobiorców:
1. dzieci
2. kolekcjonerzy, osoby z konkretną fiksacją
3. mole książkowe.

A czemu teoretycznie? Za modą na zabawki czasem ciężko jest nadążyć i nie wiadomo, na co w danym momencie jest największa presja rówieśnicza.
Co do kolekcjonerów - pół biedy, jeśli ktoś zbiera np. aniołki/słonie/świeczniki - za takim prezentem nie trzeba przemierzać pół świata. Trudniej robi się, gdy kolekcja składa się z rzadkich, nietypowych okazów, o których nie dość, że nie mamy pojęcia, to jeszcze są osiągalne w miejscach dostępnych tylko dla wtajemniczonych zbieraczy.
A mole książkowe - jak ktoś naprawdę duuużo czyta, to znalezienie dobrej książki, której ten oto mól jeszcze nie czytał, też może być wyzwaniem.

W praktyce najłatwiej przychodzi mi robienie prezentów (nie tylko bliskim) tym, którzy mają na jakimś punkcie lekkiego bzika, lubią słodycze i dużo czytają.
A co do tej nieszczęsnej kwoty 30 zł, od której całe te dywagacje się zaczęły - rzadko tą kwotę przekraczam, głównie dzięki sklepom "Tania książka" lub tego typu wyprzedażom w marketach ( kilkukrotnie trafiona akcja w rodzaju polska fantastyka po 10zł O.o).

Prezenty używane?
Miewam czasem poważne wątpliwości, czy przedmiot z drugiej ręki nadaje się na prezent, ale na ogół rozwiewają się, jeśli fant spełnia któreś z kryteriów - jest to dorwana w lumpeksie/antykwariacie książka, np anglojęzyczna, która nigdy nie była wydana w Polsce; książka z antykwariatu, której nakładu się od lat nie wznawia i nowa jest nieosiągalna;  jest to ciekawy przedmiot retro (niekoniecznie antyk ;) ) a obdarowywany lubi starocie :) Oczywiście, wszystko to pod warunkiem, że fant jest w dobrym/znośnym stanie i nie czuć od niego, jakby przez kilka lat leżał w krypcie...


Prezenty ręcznie robione?
Okazuje się, że są ludzie, którzy nie lubią prezentów spod znaku DIY O.o  nie wiem z czego to wynika, może ktoś ich latami katował strasznymi swetrami robionymi na drutach ;). Z drugiej strony - mimo bycia maniaczką DIY, też nie zawsze urzekają mnie ręcznej roboty prezenty, np. porcelanowy liściotalerz :P  Ale to jest raczej kwestia mojej niechęci do durnostojek i łapaczy kurzu ;P


Pozostaje jeszcze kwestia zapakowania prezentu - jestem zadeklarowaną przeciwniczką pakowania wszystkiego w kupne torebki papierowe (choć zdarzają się całkiem ładne), ale o tym może później. Zeszłoroczne posty o pakowaniu prezentów - 
 #1 
#2 
#3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz, zapraszam do obserwowania :)